Kometa, którą astronomowie skazali na śmierć, przeleciała przez Słońce i przetrwała. Po samobójczym zanurkowaniu w koronę Słońca, Lovejoy wyłoniła się po drugiej stronie gwiazdy. Zdjęcia i komentarze tego niezwykłego zjawiska pojawiły się na stronach obserwatoriów astronomicznych z całego świata. Kometa Lovejoy wśród astronomów znana jest pod nazwą C/2011 W3. Należy ona do rodziny tzw. komet muskających Słońce. Pierwsze takie obiekty astronomiczne zostały zaobserwowane w XIX wieku przez astronoma Heinricha Kreutza. To właśnie od jego nazwiska nazwano najbardziej znaną grupę komet przelatujących w bliskiej odległości od naszej gwiazdy. Najczęściej obiekty te ulegają spaleniu podczas przelotu przez gorącą koronę gwiazdy. C/2011 W3 po raz pierwszy została zaobserwowana pod koniec listopada 2011 roku przez australijskiego astronoma Terry'ego Lovejoy'a. Wyliczenia trajektorii jej lotu pokazały, że kometa zmierza ku Słońcu. Według naukowców miała ona 15 grudnia wlecieć w koronę Słońca i już nigdy z niej nie wylecieć. Wiele komet po prostu okrąża naszą gwiazdę, Lovejoy jednak miała przelecieć w odległości jedynie 140 000 km od rozgrzanej fotosfery. Oznacza to, że zanurkowała w sam środek korony Słońca, w której panuje temperatura około 1 miliona st. Celsjusza. W warunkach tych kometa powinna ulec destrukcji. Lovejoy zaskoczyła astronomów. Najpierw, na 5 minut przed jej przewidywanym końcem, zabłysnęła tak jasno jak Wenus, po czym zanurkowała w koronę. 15 grudnia 2011 roku około godziny 20:00 wynurzyła się po przeciwnej stronie Słońca. Naukowcy byli w szoku, ponieważ nie dawali komecie szans na "przeżycie". Poniżej znajduje się film pokazujący jak Lovejoy wylatuje z korony Słońca.